
Recenzowana pozycja to zbiór wspomnień autora obejmujących lata 1948-1980, dotyczących wczesnego dzieciństwa, rodziny i najbliższego otoczenia, przesiedleń, obowiązków związanych z prowadzeniem gospodarstwa. pobytu w wojsku, jak i warunkach tam panujących, oraz kariery zawodowej. Autor nie przedstawia tylko swoich losów, aczkolwiek posuwa się znacznie dalej, kreśląc historię swoich rodziców, dziadków, pradziadków, a także historię rodziny swojej żony. Adresatami "Takiego zwyczajnego - niezwyczajnego życia" są dzieci autora, Katarzyna i Artur, pragnącego, by Jego pociechy poznały historie rodziny "z pierwszej ręki".
Do przeczytania niniejszej książki, jak już wspominałem wyżej, zachęcił mnie niezwykle interesujący tytuł oraz opis. Spodziewałem się zwięzłej, aczkolwiek treściwej i poruszającej, historii, traktującej o losach ludzi, na które duży wpływ miała II Wojna Światowa. Oczekiwałem przenikliwych opisów powojennej rzeczywistości, stawiających w centrum odczucia i spostrzeżenia bohatera. Niestety, znacznie się przeliczyłem, gdyż wspomnienia Stanisława Konopki nie są niczym innym, jak przeciętnym, mało interesującym zapisem losów rodziny, z jakimi możemy się spotkać rozmawiając z osobami, które żyły w latach, które opisuje autor.. Brak w nim głębszych wartości, trafnych uwag, próby ich zrozumienia czy ocenienia. Trudno doszukać się w nich czegokolwiek, co mogłoby zachwycić. Nawet sama treść nie brzmi interesująco - nie jest ani poruszająca, ani zabawna, a nawet momentami nużąca. O ile dla osób spowinowaconych z autorem, pragnących spenetrować losy swoich przodków, niniejsza pozycja może okazać się interesująca, to dla Czytelnika jest ciężkostrawna i nudna.
W czytaniu bardzo przeszkadzał mi zabieg, jakiego często dokonywał autor, prawie na każdej stronie, polegający na wtrąceniu w zdanie różnych informacji za pomocą ukośników: "[...] /ojciec waszego dziadka - Konstantego II/" , "[...] / mimo pozytywnej opinii profesora Bardiniego/" , "[...] /wtedy chyba "Zielonogórska/" , "[...] /tylko nie na służbowe". Czytanie utrudniały mi także liczne znaki wykrzyknienia, które autor, Stanisław Konopka, ewidentnie nadużywa. Co do samego języka, jakim zostało napisane "Takie zwyczajne - niezwyczajne życie", - bardzo surowy, obrany ze wszelkich możliwych ozdobników, pozbawiony polotu i swoistości. Można odnieść wrażenie, że autorem recenzowanej pozycji jest uczeń, który jak najdokładniej pragnie rozpatrzyć temat swojej pracy, nie przywiązując uwagi do języka.
Dzieło Stanisława Konopki nie jest utworem, który na długo pozostaje w pamięci. Jest to książka bardzo przeciętna, pozbawiona znaków charakterystycznych oraz, w moim mniemaniu, nie warta polecenia.
2/6
Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.
Dzięki za rzetelną recenzję :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, bardzo szczera recenzja:). Szkoda, że książka wypadła całkiem przeciętnie, choć z drugiej strony, to utwór autobiograficzny, niełatwy do oceny, bo czy mamy w ogóle jakiekolwiek prawo oceniać czyjeś życie? Muszę w końcu przeczytać jakąś książkę z tego gatunku, ale tak jak napisałeś, tylko osoby, która w moim mniemaniu jest interesująca. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię wspomnienia, ale nie w takiej formie. Na pewno nie zajrzę.
OdpowiedzUsuńJa lubię wspomnienia, dzienniki. O tej książce nie słyszalam. I trudno mi powiedzieć, czy przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńNie moja tematyka, a ocena tym bardziej nie zachęca, więc czytać nie będę.
OdpowiedzUsuńYou really make it seem so easy with your presentation but I find this topic to be actually something that I think I would never understand.
OdpowiedzUsuńIt seems too complicated and extremely broad for me.
I'm looking forward for your next post, I'll try
to get the hang of it!
Feel free to surf to my web site Bali Golf Courses
Wybacz, że to powiem, ale Stalin cieszy się w Twoich oczach szacunkiem? Z pierwszego akapitu tak właśnie wynika...
OdpowiedzUsuńNie, nie cieszy się moim szacunkiem, ale zdecydowanie jestem ciekawy Jego postaci, co także wynika z pierwszego akapitu.
UsuńZdecydowanie nie przeczytam. Poznałam już wiele książek pisanych przez amatorów na ten temat i prawie zawsze miałam podobne wrażenia.
OdpowiedzUsuńRaczej nie moja tematyka, a skoro i Ty nie zachęcasz do jej przeczytania, tym bardziej sobie odpuszczę. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie nie zainteresowała. Podoba mi się początek tej notki. Od razu przypomniały mi się tony makulatury zalegające w księgarniach, potocznie zwane wynurzeniami celebrytów. Nie wiem skąd w ludziach taka chęć czytania o sławnych, bo sławnych, przy jednoczesnym pomijaniu książek o wielkich, interesujących, ludziach pasji.
OdpowiedzUsuńNo zdecydowanie nie dla mnie, będę omijać. Tak z ciekawości poza tematem, ta piramida książek to twoja, czy to zdjęcie "zapożyczone" z internetu? fajnie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie zapożyczone z internetu. Ale zamierzam niedługo zrobić coś takiego ze swoich książek, ale póki co brak czasu.
Usuń